Czasami w naszym życiu dzieją się takie sytuacje, których
nigdy byśmy się nie spodziewali. Spotykamy ludzi, o których nigdy nie
pomyślelibyśmy, że możemy spotkać. Wypełniamy naszą listę marzeń w jak
najlepszy sposób. Chwilami sami jesteśmy zaskoczeni tym, co nas spotyka.
Jesteśmy zaskoczeni tym, jaki los może być dla nas łaskawy. Jak może nam pomóc
spełnić pragnienia. Jesteśmy też niekiedy zaskoczeni tym, że spotkanie jednej,
właściwej (czy też nie) osoby, może na zawsze odmienić nasze plany. Jak może
ono oszukać nasz los. Jak może ono zmienić nasze priorytety, ale też namieszać
nieźle w naszym życiu. Nie tylko tym
właściwym, ale przede wszystkim uczuciowym.
Pewne osoby pojawiają się nagle w naszym życiu i zmieniają
jego bieg nawet wtedy, kiedy my tego kompletnie nie dostrzegamy. A najgorsze
jest to, że nigdy nie dowiemy się, co mogłoby się zdarzyć, gdyby nie stanęły
one na naszej drodze. Może jednak to przeznaczenie jest sprawcą niektórych
sytuacji? Takich sytuacji, których zwyczajnie nie da się ominąć…
Wstawał kolejny, piękny dzień.
Zaraz po przebudzeniu, Weronika zobaczyła piękny bukiet różowych kwiatów leżący
na jej szafce.
-Czyli jednak chociaż trochę mu
zależy – pomyślała dziewczyna, miejąc oczywiście na myśli Andreasa.
Automatycznie wymazała z pamięci sytuację z wczorajszego wieczoru, kiedy to
chłopak zachował się dość oschle w stosunku do niej.
Wąchając kwiaty, dostrzegła
pomiędzy listkami mały liścik w kremowym kolorze.
,,Miło było Cię znów zobaczyć.
Wpadnę też jutro, zostawię swój numer, na wypadek gdybyś (nie) potrzebowała
pilota po mieście.”
-Na cholerę ma dawać mi swój numer,
skoro mam go od jakiegoś roku? O co tu chodzi? A może… Nieee. To musi być
Andi.. chyba żeby…ale….
-Widzę, że masz spore grono
wielbicieli – zaczepiła ją Kasia, która dopiero co się przebudziła.
-Jakoś daję sobie z nimi radę. Nie
musisz się martwić – odgryzła jej się Weronika. Od wczorajszej, niezbyt
zrozumiałej sytuacji z udziałem skoczka, miała serdecznie dość dziewczyny.
-Nie byłabym tego taka pewna.
-O co ci chodzi? Może lepiej
zacznij pilnować swojego tyłka i swoich wielbicieli, których jak zauważyłam
masz ogromną rzeszę. Tylko chyba, zupełnie niechcący, zapomnieli o tobie.
-Absolutnie o nic mi nie chodzi. I
owszem, mam wielu, tylko żadnemu z nich nie zawracam głowy moją złamaną nogą
czy ręką.
-Mogłabyś się już uciszyć?
Naprawdę, irytujesz mnie jak mało kto.
-Wedle życzenia – odpowiedziała
Kaśka i w geście zakończenia rozmowy, przesunęła zasłonę, która jako jedyna
dzieliła ich łóżka.
To, co działo się od wizyty
Andreasa, było nie tyle dziwne, co wręcz irytujące. Weronika miała wrażenie,
jakby brała udział w jakiejś niezrozumiałej dla niej grze czy przepychance.
Dopiero teraz przekonała się, jak mało zna skoczka… W głowie zaczęła już
układać dość dramatyczną wersję zdarzeń:
-Zakochał się w niej. To pewne. Są
razem. Albo byli. Może oni…mają dziecko? Boże, zaraz tu zwariuję. Za jakie
grzechy, do jasnej cholery, to wszystko spotyka właśnie mnie? Co ja takiego
zrobiłam?
W pewnym momencie (dziewczyna nawet
nie zauważyła kiedy) do sali wszedł wysoki brunet. Piękne oczy, idealnie
ułożone włosy. Szczupła sylwetka, markowe ubranie.
-Doprawdy nie wiedziałam, że mają
tu takich przystojnych lekarzy – pomyślała Wer.
-Czy ktoś tu zamawiał miłe
towarzystwo, na niemiłe godziny spędzone w szpitalu? – spytał chłopak i
sprawnie przyszedł pod łóżko dziewczyny. Z bliska doskonale go poznawała. Ten
sam, który rok temu odprowadził ją do wynajętego pokoju. Miała pewność,
szczególnie, że zostawiona przez ,,kogoś” wiadomość idealnie pasowała do sytuacji.
-Prawda jest taka, że nikogo nie
zamawiałam, ale ładnych chłopców zawsze przyjmuje. Szczególnie jeśli choć
troszkę ich pamiętam.
-Cześć Werka! – przywitał się (jak
należy) podając dłoń. Silną dłoń, której dotyk już poznała.
-N I E N A W I D Z Ę tego zdrobnienia.
Już lepiej Wer jak musisz.
-Okej. Zapamiętam.
-Nie mam bladego pojęcia, jakim
cudem ty znasz moje imię, a ja twojego nie.
-Myślałem, że nie muszę się
przedstawiać – uśmiechnął się szelmowsko.
I takim oto sposobem, od słowa do
słowa, Weronika wreszcie poznała imię ,,nieznajomego”. Tak jak wcześniej
spekulowała, był to Klemens Murańka. Już przy pierwszej styczność, wydał jej
się bardzo miłym człowiekiem. Dzisiaj tylko potwierdziła to przypuszczenie.
-No więc wychodzi na to, że skoro
nie pracujesz, nie masz gdzie mieszkać?
-Dokładnie tak. Niefajnie się
złożyło i naprawdę nie wiem co mam ze sobą teraz zrobić: wrócić do domu, czy
tutaj gdzieś przycupnąć? Co byś mi poradził?
-Poradziłbym, żebyś mnie teraz
uważnie posłuchała i nie wyśmiała. Nie przerywaj, proszę.
-Robi się ciekawie. Więc mów
szybko!
-Myślę, że najlepszym rozwiązaniem
byłoby, gdybyś zamieszkałą u mnie. Wiem, że się praktycznie nie znamy, ale po
prostu tak już mam, że lubię pomagać ludziom. Mam całkiem spory domek w górach,
na łące. Moglibyśmy się lepiej poznać, na co prawdę mówiąc, bardzo liczę. Aha,
i wyprzedzając twoje pytanie nie jest to żadna niegodziwa propozycja. Dogadamy
się, jestem tego pewny. No i pojeździmy na treningi, konkursy. Będziesz mi
towarzyszyć. A jak już ci zdejmą to – wskazał ręką gips – znajdziesz sobie
robotę, może cię gdzieś wkręcę.
-Hej! Nie rozpędzaj się tak. Wiem,
że chcesz dobrze no i w sumie to odpowiedziałeś za jednym razem na wszystkie
moje pytania. Moglibyśmy się zakumplować. Bardzo ci dziękuję. Wiedz, że gdybym
miała możliwość, nie nadużywałabym twojej gościnności, ale wiesz, nie bardzo
mam wyjście.
-Wow! Szybko mi poszło. Nie
wiedziałem, że mam taką moc przekonywania. To kiedy wychodzisz?
-Andi mówił, że wypisują mnie
dzisiaj – odpowiedziała już zupełnie spokojnie Weronika. Kamień spadł jej z
serca.
-Spoko, to zadzwoń jak już będziesz
dokładnie wiedzieć. Przyjadę po ciebie. Aha. Czy to ten Andreas, o którym
myślę? – zapytał, gryzmoląc na karteczce swój numer.
-W rzeczy samej, ten sam. Cześć
Klimek! – krzyknął zza łóżka Kaśki Andi.
Weronika nie miała pojęcia, ile z
tego o czym rozmawiała ze skoczkiem usłyszał i co tak właściwie robił koło
Kaśki? Rozmawiali? O dziecku? O swojej miłości? O niej? Miała dość. Czuła, jak
w jednym momencie kumuluje się w niej całą złość na blondyna. Bała się go
stracić. Nie wiedziała, co myśleć. Nie wiedziała, co czuć. Nie wiedziała, czy
robi dobrze, czy źle.
Nie wiedziała nic.
-Miło było cię znowu zobaczyć –
pożegnał się brunet i zamaszystym krokiem wyszedł z sali.
-Wreszcie jesteś – zagaiła Wer,
próbując ukryć swoją złość.
-Tęskniłem za tobą – wreszcie
wyznał, to na co czekała, pocałował ją już nie w policzek, a w usta. Mocno i
namiętnie. – Weronika. Przepraszam…
***
Cześć wszystkim! :)
Wreszcie kolejny rozdział. Sama już nie mogłam się doczekać, kiedy go napiszę.
Sprawa chyba bardziej się skomplikowała, niż planowałam. Cóż, takie życie.
Dajcie znać, co Wy o tym sądzicie :)
Trochę myślałam nad tym, co napisałam
pod tamtym postem i wiecie co? Doszłam do wniosku, że źle myślałam. Trzeba
dawać od siebie i nie na przymus, bo wtedy nasze prace nie będą oceniane
obiektywnie, tylko byle jak. Tylko po to by zostawić komentarz, a nie dlatego,
że komuś naprawdę podoba się to co piszemy. Przyznam szczerze, że to co
usłyszałam w ostatnią niedzielę w kościele, skłoniło mnie do takiego wniosku :)
Trwają Igrzyska Olimpijskie w Rio.
Jak zawsze śledzę takie imprezy za zapałem, a szczególnie siatkówkę :)
Kocham ten sport jak życie i zajmuje on w moim ,,grafiku” drugie miejsce, zaraz
po skokach. Taki mój letni zamiennik ;) Według mnie, nasi są świetni. Grają jak
nakręceni. Kocham ich, no! :D Na największą pochwałę w moich oczach zasługuje
Mateusz Bieniek, bo jego zagrywki i ataki są niesamowite no i oczywiście Bartek
Kurek, który potrafi skończyć każdą akcje. Trzymam za nich mocno kciuki. Moi
najlepsi! <3
Tam wyżej, taka mała dygresja na
temat tego, co się wkoło dzieje. Dzięki, że tu jesteście. Uwielbiam was!
Buźka i do następnego :*
P.S.
Hej! :-)
OdpowiedzUsuńWiesz co? To miłe słyszeć, że nie mogłaś się doczekać napisania tego rozdziału. Najwyraźniej sprawiło Ci to niezłą frajdę i to widać w czytanym tekście :-)
Dobrze, że piszesz w notce pod spodem coś od siebie. Dzięki temu zawsze odrobinę więcej wie się o osobie, która niby anonimowa jest po tej drugiej stronie.
Zgadzam się z tym, że powinno się dawać coś od siebie i to bezinteresownie, ale... W obecnych czasach jest to trudne. Jak łatwo może okazać się, że ktoś nas po prostu wykorzystuje, a na to też nie powinniśmy sobie pozwalać. A jeśli robimy coś pod przymusem, to naprawdę ciężko jest się do tego przyłożyć. Można czasem znaleźć w tym jakieś dobre strony, ale nie zawsze się da.
Może teraz wreszcie zacznę pisać o rozdziale?
Podobał mi się. Bardzo. Tylko...Skoro już napisałam o tej bezinteresownej pomocy to, mimo wszystko, ciężko jest mi uwierzyć, że Klimek tak po prostu zaproponował Weronice mieszkanie u siebie. W końcu chce wprowadzić pod swój dach prawie obcą osobę. Podziwiam go. Ciekawi mnie ta postać. Co dalej wyniknie z jego znajomości z Weroniką.
Za to Kaśka... Wciąż nie wiem jaka relacja łączy, czy też łączyła ją z Andreasem. A ten... Jakiś taki inny. Znów miły w stosunku do Weroniki.
Zobaczymy, co będzie dalej.
I zwróciłam uwagę na ten taki refleksyjny początek. Zaczynasz w ten sposób rozdziały i... to mi się podoba :-)
Do następnego.
Pozdrawiam!
Hejka :)
UsuńPisanie zawsze ale to ZAWSZE sprawia mi radosc. Ciesze sie, ze to widac :)
Nie pisze znowu tak wiele, ale czasem sadze, ze warto. Przez to mozna zobaczyc czy komus zalezy na tym co posze, czy nie.
Ogólnie rzecz biorac dzisiejszy swait jest trudny i podejmowanie jakichkolwiek decyzji i wyborow tez nie takie banalne. Kiedys wedlug mnie bylo inaczej, prosviej. Ludzie byli inni..
A moze akutat w tym przypadku Klimek jest bezinteresowny? Nie moze, a raczej na pewno :)
Sprawa z Kaska wyjasni sie w następnym rozdziale :)
Ahh. Dziekuje!
Sama bardzo lubie pisac takie refleksje ;)
Buzka :*
jeny, cudowności najpiękniejsze!
OdpowiedzUsuńta końcówka już w ogóle... Wlinga, nie wierzę, że W KOŃCU ogarnąłeś tyłek!
no i Klimek... wow! pan Pilot... pamiętał tamtą sytuację! aw, to takie słodkie, hah
zerknęłam do bohaterów i trochę obawiam się opusu Kaśki, eww. mam wrażenie, że nieźle namiesza u Weroniki i Andreasa.. a to źle wróży :|
czekam na kolejny i życzę weny!!
Hoho. Coz za komplementy :D
UsuńA jednak. Ogarnal ;p
Jeszcze w jego wydaniu to juz podwojnie slodkie xd
Nie bede zdradzac spoilerow. Cierpliowsci!
Dzięki. Do nastepnego :*
Cześć! :D
OdpowiedzUsuńWybacz, że dopiero teraz, ale mam ostatnio trochę napięty grafik. ;)
Widać, że nie mogłaś się doczekać aż napiszesz ten rozdział, widać. :D
Wyszedł Ci wspaniale!
Ta Kaśka mnie irytuje... Te jej wszystkie komentarze, docinki... Po co to komu? Skoro tak bardzo nie lubi Weroniki (z wzajemnością z resztą) to może lepiej niech się do niej nie odzywa. Będzie łatwiej. -.-
Cóż, jestem zaskoczona Klimkiem i jego propozycją. Wydawał się bardzo miły i sympatyczny, ale trudno mi wyobrazić sobie, że jest taki bezinteresowny... Tzn. osobiście go uwielbiam, ale teraz zjawia się tutaj i proponuje naszej bohaterce, żeby z nim zamieszkała. Pięknie z jego strony, ale czy tylko chodzi tutaj o pomoc? Może znowu za dużo sobie wymyślam, ale "przezorny zawsze ubezpieczony" ;)
Co do Andreasa to sama nie wiem, co o nim myśleć. Jakoś dziwnie się zachowuje. Raz jest jakiś... spłoszony, innym razem już nie. Co si za tym kryje? :/
Z niecierpliwością czekam na kolejny. :)
Buziaki :*
Heeej :)
UsuńJakze milo to słyszeć. Dziekuje! :)/
Chyba raczej ta druga opcja.
Nie doszukujcie sie alurat u Klimka jakichs zlych intencji :p
Sie zobaczy :))
Buzka! :*
Łooo Klimek! :D Jaki alvaro XD Dziwi mnie ta cała sytuacja z Andim i Kaśką.. Poza tym Kaśka zachowuje się ewidentnie jakby dobrze znała się z Niemcem i mieli jakiś bliższy lub dalszy kontakt. I jeszcze na końcu te przeprosiny.. Hmmm.. Zastanawiam się czy chodzi tylko o tę ''oziębłość'' poprzedniego dnia czy o coś więcej. :)
OdpowiedzUsuńCzekam na nowy :)
Pozdrawiam :*
Wszystko w kolejnej czesci :)
UsuńBuzka, pozdrawiam rowniez :*
Melduję się!
OdpowiedzUsuńBardzo fajny rozdział, naprawdę. Wcale się nie dziwię, że jesteś z niego zadowolona :)
Nie rozumiem Kaśki i tych jej dziwnych docinek, tak samo, jak zastanawiam się, co się dzieje z Andreasem. Podejrzanie się zachowuje, więc coś musi być na rzeczy.
Za to Klimek zaskoczył mnie bardzo pozytywnie. Zobaczymy, co z tego wszystkiego wyniknie :)
Weny!
Buziaki :**
Witaaj! :)
UsuńDziękuję :D
Cos NA PEWNO jest na rzecz.
Do nastepnego! :*