Każda sytuacja ma swój początek. A skoro ma początek, ma też
koniec. Wszystko co jest dobre w naszym życiu – skończy się. Wszystko co złe –
też nie będzie trwać wiecznie.
Człowiekowi jest się tylko trudno po tym pozbierać. Na nowo
ułożyć sobie życie. Z samym sobą się dogadać. Zrozumieć i zaakceptować to, co
się wydarzyło. A niekiedy nawet wybaczyć. Ale to rzadkość. Jest nam zbyt
ciężko. Tylko nieliczni mają tak wielkie serce. Tylko nieliczni potrafią stawić
temu czoła. I pokonać. By żyć później w zgodzie z samym sobą.
I ze świadomością, że zrobiło się wszystko. Wszystko co w
naszej mocy, by pustkę po tej burzy wypełnić.
WSZYSTKO.
Minął rok. Weronika skończyła studia. Te 12 miesięcy nie
były dla niej łatwe. Często nie potrafiła się uczyć. Zbyt dużo myślała.
Siedziała i dusiła w sobie płacz. Próbowała zrozumieć. Było jej tak bardzo
ciężko.
Wiele razy rozmawiała z Klimkiem. U niego spędziła też
resztę swoich wakacji. Tych, które miały być przełomem. Które miały przynieść
jej samą radość .Stało się jednak całkiem odwrotnie.
Andreas często do niej dzwonił. Pisał SMS-y, mailował.
Wysłał też kilka listów. W każdym z tych prosił o rozmowę.
Weronika jednak nie potrafiła mu wybaczyć. Chciała, lecz nie
potrafiła.
Dziś po raz kolejny jechała do Wisły. Tym jednak razem nie
autobusem czy pociągiem, a własnym samochodem. Na stałe. Na zawsze. Chciała tam
być. Chciała zobaczyć skocznię, na której wszystko się zaczęło i na której
wszystko się skończyło.
Była też umówiona z Lucasem. Przyjechał specjalnie dla niej.
Musiała z nim porozmawiać.
Po godzinie 14 dotarła na miejsce. Zaparkowała pod
kawiarenką. Wysiadła.
Zobaczyła chłopaka siedzącego przy barze. Miał na sobie
ciemne szorty i białą koszulkę. Na jej widok, uśmiechnął się.
-Miło ciebie widzieć – zamknął ją w stalowym uścisku.
-Ciebie też. Bardzo.
-Napijesz się czegoś?
-Poproszę sok. Jazda w takim upale to istny koszmar – uśmiechnęła
się Wer.
-Posłuchaj, ja muszę cię przeprosić. Nie zasłużyłeś sobie na
to. Posłużyłam się tobą jak narzędziem. To było cholernie egoistyczne. I
cholernie głupie.
-Weronika… Nie przejmuj się tym. To już było. Nie wróci.
Każdy popełnia błędy. Grunt to je zrozumieć i wyciągnąć wnioski.
-Jesteś naprawdę wspaniałym człowiekiem. Dziękuję ci za
wszystko. Myślisz, że będziesz w stanie mi kiedyś wybaczyć?
-Już to zrobiłem. Tego samego dnia, kiedy to wszystko się
stało. Nie przepraszaj już. Po prostu bądź tutaj. I nigdzie już nie uciekaj –
uśmiechnął się i po raz kolejny ją przytulił.
-Nie zamierzam. Zostaję na stałe w Wiśle. Mam tu najlepszego
przyjaciela no i przyjaciółkę.
-Czyżbym o czymś nie wiedział? – zaśmiał się Luca.
-Jesteś trochę nie w temacie – szerokim uśmiechem powitała
ich Kamila.
-Jak dobrze wreszcie cię widzieć! – krzyknęła Weronika.
-Daj spokój. Widziałyśmy się całkiem niedawno. No już, chodź
tu. Przytulas?
-Zawsze.
-Kochani, bardzo chciałabym z wami zostać, ale muszę się już
zbierać. Klemens na mnie czeka. Jestem pewna, że dacie sobie tu beze mnie radę
– zawadiacko uniosła brwi Wer i posłała im ręką buziaka.
-Widzimy się jutro! – powiedziała Kamila.
-Ma się rozumieć. A ty – wskazała na chłopaka – również czuj
się zaproszony. Robimy małe ognisko powitalne. Czy coś w tym stylu.
-Będę na pewno. Do zobaczenia! – odpowiedział Lucas.
Pół godziny później, dziewczyna dojechała na miejsce. Klimek
czekał na nią z otwartymi ramionami.
-Wreszcie jesteś!
-Wreszcie jestem – odpowiedziała z szelmowskim uśmieszkiem.
– A wiesz, co jest najlepsze? Nigdzie się już nie wybieram.
-Bogu dzięki – pocałował przyjaciółkę w policzek.
Oboje bardzo się cieszyli, że los pozwolił im się spotkać.
Byli jak papużki nierozłączki. Jak rodzeństwo. Weronika miała wreszcie
starszego brata, a on, młodsza siostrzyczkę.
Następnego dnia…
Wszyscy siedli już przy ognisku. Zapadał zmrok, gwiazdy
zaczynały rozświetlać niebo.
-Dziękuję wam, że jesteście tu ze mną. Nie wiem, co bym bez
was zrobiła – zaczęła Weronika. – Takich przyjaciół, spotyka się raz. Dlatego
uroczyście oświadczam, że nigdy nie dam wam już spokoju!
-Czyżby to była groźba? – zaśmiała się Kamila.
-A jak myślisz?
-Myślę, że to może być prawda – dokończył ktoś, kto stał tuż
za dziewczyną.
Dobrze znała ten głos. Wiedziała do kogo należy.
-Możemy pogadać? – zapytał blondyn. W ręku trzymał bukiet
czerwonych róż.
-No idź! Spróbuj! – zachęcał ją Klemens przyciszonym głosem, który tylko ona
mogła usłyszeć.
-Spróbuję – szepnęła mu w odpowiedzi.
Oddaliła się z Wellingerem od towarzystwa. Usiedli na
trawie. Patrzyli w niebo.
-To dla ciebie – uśmiechnął się uroczo i podał jej bukiet.
-Dziękuję. Są piękne.
-Tak jak ty… - rozmarzył się skoczek.
Rumieniec oblał twarz Weroniki. Dawno nie słyszała już
komplementu z jego ust.
-Minęło tak dużo czasu… - zaczęła.
-Muszę ci to wyjaśnić. Ja nie chciałem..
-Wiem – przerwała mu dziewczyna. – Tego samego dnia, Kamila
mi wszystko wyjaśniła.
-Czyli ty, ty… wiedziałaś?
-Wiedziałam Andi.
-Z Kaśką to już skończony rozdział. Wyjechała do Kanady i mam
nadzieję, że nigdy nie wróci.
-To dobra wiadomość.
-Myślisz, że będziesz w stanie… no wiesz… wybaczyć mi? –
plątał się w słowach chłopak.
-Minęło tak dużo czasu… Ja sporo myślałam i… Andi
skrzywdziłeś mnie bardzo. To… to wszystko jest dla mnie piekielnie trudne… ale…
ale… kocham cię i nie potrafię przestać.
-Boże, Weronika… Dziękuję. Ja też ciebie kocham i nie
wyobrażam sobie mojego życia…
-Skończ już, nie teraz na to pora – przerwała mu z
zawadiackim uśmieszkiem dziewczyna.
-Ale jak to? – zdziwił się.
Zamknęła go w swoich ramionach i mocno przytuliła.
Pocałowała. Po raz pierwszy od roku. Namiętnie.
-Tak to Blondasku, właśnie tak – szepnęła mu do ucha.
***
Hej kochani! :)
Spóźniona, ale jestem.
Spóźniona, ale jestem.
Nauka znowu mnie troszkę ogranicza. A tak poza tym, trochę
chciałam odwlec w czasie zakończenie tego opowiadania. Może to dziwnie zabrzmi,
ale mam z nim jakąś taką więź. Ciężko będzie mi się z nim i Wami rozstać ;)
Dlatego też, z góry przepraszam, jeżeli epilog pojawi się
również z poślizgiem.
Tą część, chciałabym zadedykować dwóm, bardzo ważnym dla
mnie osobom – Marcie i Weronice. Dziękuję, że byłyście i jesteście, kiedy Was
potrzebuję. Za to, że mnie motywujecie i pomagacie zrozumieć wiele rzeczy. Bez
Was, to opowiadanie nie doszłoby do tego momentu.
Po prostu dziękuję. Za wszystko <3
Rozdział pozostawiam Waszej ocenie ;) Piszcie, co sądzicie o
naszych cukierkowych cukiereczkach :P
Buźka i do ostatniego :*
Ten uśmiech Wellingera mnie tak osłabia, że zapominam co właściwie miałam i chciałam zrobić :D
OdpowiedzUsuńJestem :)
OdpowiedzUsuńJak dla mnie to epilog może się w ogóle nie pojawiać! Pisz Kochana jeszcze długo, długo.. polubiłam to opowiadanie i ciężko będzie mi się z nim rozstać. No ale.. jak trzeba to trzeba :)
Wierzę, że to wszystko dobrze się skończy. Innej opcji tutaj nie widzę. Chociaż sądząc po tej końcówce to wszystko będzie okej między naszymi bohaterami.
Pozdrawiam! :)
boniu, nie wierzę, że ich historia dobrze się kończy. ale na szczęście nadeszło takie zakończenie! czytanie o tym, jak to Weronika cierpiała przez Kaśkę, która nieziemsko namieszała...:( ważne, że jest dbrze! :)
OdpowiedzUsuńMelduję się!
OdpowiedzUsuńRozdział jest cudowny, naprawdę mi się podoba ^^
W końcu wszystko zaczyna się układać. Weronika już wystarczająco się nacierpiała przez Kaśkę. Szkoda tylko, że zapowiadasz już epilog. Przywiązałam się do tej historii, wiesz? Trudno będzie mi się z nią rozstać... Ale rozumiem, szkoła jednak rządzi się swoimi prawami, których za bardzo nie da się obejść :)
Weny, buziaki :**
Przepraszam, że pojawiam się z opóźnieniem 😔 Poprzedni rozdział już przeczytałam, ale komentuję tutaj 🙂
OdpowiedzUsuńZ tej Kaśki to okropna aparatka. Dobrze, że zniknęła z życia Weroniki i Andreasa i innych też. Oby już nie wracała z Kanady. Bałam się, że Wellinger będzie się bał odzyskać Weronikę, ale na szczęście się myliłam. A dziewczyna odważyła się spróbować ponownie stworzyć z nim coś pięknego.
Czekam na epilog 🙂
Pozdrawiam!
podoba mi się, bardzo mi się podoba♥
OdpowiedzUsuń