Los bardzo często lubi płatać nam figle. Stawia na naszej
drodze osoby, od których obecności stajemy się uzależnieni. Chcemy spędzać z
nimi czas, jeśli tylko jest to możliwe. Robimy wszystko aby się spotkać, choć
często wydaje się to szaleństwem. Utrzymujemy znajomość nawet kiedy dzielą nas
tysiące kilometrów. W dzisiejszym świecie wcale o to nie trudno.
Jednak nie zawsze to się udaje. Czasem znajomość przestaje
istnieć w momencie pożegnania, dłuższej rozłąki. Jest to najgorsze z możliwych
wyjść, żeby z pozoru nie tęsknić i nie ranić siebie wzajemnie. W rzeczywistości
cierpimy najmocniej. Dlaczego? Bo nie ma już wątpliwości, bo umarła wszelka
nadzieja. Jednak dopóki nadzieja się w nas choćby tli, wszystko, ale to
WSZYSTKO jest możliwe. Bo jeśli czegoś gorąco pragniemy i mamy nadzieję, że się
uda i nie poddamy się, to się uda. Bez względu na przeciwności losu.
Chęci, wiara i nasze pragnienia są najważniejsze …
Weronika nadal miała przed oczami sceny z wczorajszego
wieczoru ; uśmiech blondyna, jego zachowanie, gesty. Choćby nie wiem jak mocno
chciała o tym zapomnieć, nie mogła. Zdecydowanie łatwiej byłoby się jej rozstać
z Andim, jeśli nie zabierałaby w swoim podręcznym bagażu tylu chwil, tylu
wspomnień właśnie z nim związanych. Wkładając ostatnie rzeczy do małej walizki,
natknęła się na pudełeczko, które wczoraj wręczył jej chłopak.
-Dopóki nie wsiądziesz do pociągu, masz go nie otwierać.
Okej? – zapytał rozciągając ostatnią sylabę podczas wczorajszego spaceru.
-Naprawdę muszę aż tyle czekać? Nie wiem czy wytrzymam –
przekomarzała się z nim.
Koniec końców, Weronika jednak nie ruszyła różowej kokardki
zabezpieczającej pudełeczko przed otwarciem.
-Kolejna rzecz, dzięki której nie będę mogła po nocach spać?
Jak ja do cholery zdam maturę?- rozmyślała przed wyjściem z pokoju.
Zamknęła walizkę, ubrała się w kurtkę i wyruszyła na peron,
z którego kilka dni temu pomógł jej się wydostać pewien chłopak. Kompletnie o
nim zapomniała. Miała jednak gdzieś w głębi przeczucie, które mówiło jej, że
był to Klemens Murańka.
-Nieważne – powiedziała jak to zwykła robić sama do siebie i
opuściła swój pokój.
Na peronie była umówiona z Andim. Dokładnie 20 minut przed
odjazdem pociągu. Kiedy dotarła na miejsce (o dziwo bez żadnych przeszkód),
zaczęła szukać wzrokiem skoczka. Niestety nigdzie go nie było.
-Zapomniał. Na bank zapomniał. A może nawet zaspał? Nie no,
po prostu w czepku urodzona. Nie dość, że zawracał mi głowę od pierwszego dnia
mojego pobytu tutaj, to jeszcze nie przyszedł się pożegnać. Świetnie. Cudownie
wręcz – Weronika kontynuowała swój monolog. Była zła, ale górę nad tym uczuciem
wziął smutek, który próbowała za wszelką cenę ukryć.
Minuty mijały bezlitośnie. Zostało ich zaledwie 5.
Dziewczyna wiedziała, że musi już wsiadać do pociągu. Wolnym krokiem zaczęła
iść w jego kierunku. Nagle ktoś wyższy o kilkanaście centymetrów zaszedł jej
drogę. Wyrósł jakby z podziemi.
-Weronika?
-Andi?
-Szukałem cię wszędzie i nigdzie nie mogłem znaleźć.
Spóźniłem się chwilę, bo po drodze trochę zabłądziłem – tłumaczył się blondyn.
-Szkoda, bo za 3 minuty odjeżdżam. Musimy się już pożegnać –
odpowiedziała ze smutkiem dziewczyna.
-Rzeczywiście. Nie tak miało być. Przepraszam.
-Teraz to już nieważne. Przytulas na drogę i uciekam.
-No więc do zobaczenia. Pisz i dzwoń od czasu do czasu. Nie
zapominaj o mnie. Będę czekać– powiedział i zatopił ją w swoich objęciach.
-Będę tęsknić. Obiecuję, że się odezwę – wyrwała się z jego
uścisku i pobiegła w stronę pociągu. – Do zobaczenia! – krzyknęła jeszcze z
promiennym uśmiechem.
Przez szybę widziała sylwetkę Andreasa. Jego twarz, na
której zawsze gościła radość, a teraz malował się smutek.
-Wrócę tu. Na pewno wrócę – złożyła samej sobie cichą
obietnicę.
Usadowiła się wygodnej i kiedy tereny górskie znikły z jej
oczu, otworzyła podłużne pudełeczko. Wyjęła z niego piękną, srebrną
bransoletkę. Zdawała się być bardzo delikatna. Wisiało na niej wypukłe
serduszko. Na jego odwrocie widniał napis :
,,Ja czekam, ty wracasz. Nie zapomnij. A”
Łzy napłynęły do oczu Weroniki. Nie miała już wątpliwości,
nawet najmniejszych, że jeszcze kiedyś się z Andim spotkają. Że ich znajomość
przetrwa rozłąkę. Właściwie już nie znajomość. Było to coś znacznie innego.
Sami jednak do tej pory się do tego nie przyznawali. Ich charaktery im na to
nie pozwalały. Przynajmniej nie teraz.
Niecały rok później…
Weronika zdała maturę bez większych problemów. Szczególnie
dobrze poszła jej część z języków obcych : angielskiego i niemieckiego. Papiery
na studnia złożyła już jakiś czas temu. Dostała się. Jej radość była nie do opisania.
W tym roku również bardzo chciała wybrać się na LGP.
Wiedziała jednak, że zanim pójdzie na studia, musi zarobić trochę pieniędzy.
Wszystko już świetnie sobie zaplanowała.
-Pojadę do Wisły, znajdę pracę. Zostanę tam do końca wakacji.
Potem wrócę.
Plan miała całkiem dokładny na najbliższe 4 lata. Nie
wiedziała jednak, że los szykuje dla niej kilka niespodzianek. Niekoniecznie
tych miłych…
***
Tym razem jestem bez większych opóźnień ;) Gdyby nie to, że mam dość rzadko dostęp do komputera, dodawałabym rozdziały częściej, ale cóż... Musicie zadowolić się tym, co jest :)
Już od czwartku startuje LGP w Wiśle. Dla wielu z was to zapewne upragniona chwila. Dałabym bardzo wiele, żeby w tym roku po raz pierwszy znaleźć się tam razem z wami. Niestety nie udało mi się. Mam nadzieję, że w przyszłym roku będzie lepiej. Życzę wam miłej zabawy no i spotkania wszystkich idoli! Zdjęć, autografów, przytulasów. Czego tam chcecie :)
Z tego miejsca pozdrawiam również gorąco Kamilę, która będzie mi zdawać najświeższą relację :**
Zostawcie komentarz, żeby mnie trochę zmotywować. Każde wasze słowo jest dla mnie ogromnie ważne.
Buźka i do następnego :*